Adam Asnyk – Wiersze
Jednego serca! tak mało! tak mało, Jednego serca trzeba mi na ziemi! Coby przy mojem miłością zadrżało: A byłbym cichym pomiędzy cichemi… Jedynych ust trzeba! skąd bym wieczność całą Pił napój szczęścia ustami mojemi, I oczu dwoje, gdzieby, patrzył śmiało, Widząc się świętym pomiędzy świętemi. Jednego serca i rąk białych dwoje! Coby mi oczy zasłoniły moje, Bym zasnął słodko, marząc o aniele, Który mnie niesie w objęciach nieba… Jednego serca! tak mało mi trzeba, A jednak widzę, że żądam za wiele! | |||
Daremne żale Daremne żale – próżny trud, Bezsilne złorzeczenia! Przeżytych kształtów żaden cud Nie wróci do istnienia. Świat wam nie odda, idąc wstecz, Znikomych mar szeregu – Nie zdoła ogień ani miecz Powstrzymać myśli w biegu. Trzeba z żywymi naprzód iść, Po życie sięgać nowe… A nie w uwiędłych laurów liść Z uporem stroić głowę. Wy nie cofniecie życia fal! Nic skargi nie pomogą – Bezsilne gniewy, próżny żal! Świat pójdzie swoją drogą. 1 kwietnia 1877 | Między nami nic nie było Między nami nic nie było! Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych, Nic nas z sobą nie łączyło Prócz wiosennych marzeń zdradnych; Prócz tych woni, barw i blasków Unoszących się w przestrzeni, Prócz szumiących śpiewem lasków I tej świeżej łąk zieleni; Prócz tych kaskad i potoków Zraszających każdy parów, Prócz girlandy tęcz, obłoków, Prócz natury słodkich czarów; Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów, Z których serce zachwyt piło, Prócz pierwiosnków i powojów Między nami nic nie było! 5 kwietnia 1870 | ||
Na początku Na początku nic nie było, Tylko przestrzeń ciemna, pusta; Wtem jej czarne błysły oczy I różowe, świeże usta. Od jej spojrzeń, od rumieńca Zajaśniała świateł zorza, A gdy pierwsze rzekła słowo, Ziemia wyszła z głębi morza. Gdy przebiegła ziemię wzrokiem, Śląc jej uśmiech, rój skrzydlaty Wzleciał ptaków i motyli, A spod ziemi wyszły kwiaty. Lecz nie istniał jeszcze człowiek, Tylko martwa gliny bryła; Aż nareszcie swym płomiennym Pocałunkiem – mnie stworzyła. I zbudziłem się do życia W cudowności jasnym kraju, Lecz mnie również, tak jak innych, Wypędzono z tego raju. | |||
Do Młodych Szukajcie prawdy jasnego płomienia! Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg… Za każdym krokiem w tajniki stworzenia Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia I większym staje się Bóg! Choć otrząśniecie kwiaty barwnych mitów, Choć rozproszycie legendowy mrok, Choć mgle urojeń zedrzecie z błękitów, Ludziom niebiańskich nie zbraknie zachwytów, Lecz dalej sięgnie ich wzrok. Każda epoka ma swe własne cele I zapomina o wczorajszych snach… Nieście więc wiedzy pochodnie na czele I nowy udział bierzcie w wieków dziele, Przyszłości podnoście gmach! Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, Choć macie sami doskonalsze wznieść; Na nich się jeszcze święty ogień żarzy I miłość ludzka stoi tam na straży, I wy winniście im cześć! Ze światem, który w ciemność już zachodzi Wraz z cała tęczą idealnych snów, Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi, I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi, W ciemności pogasną znów! | Ja Ciebie kocham Ja ciebie kocham! Ach te słowa Tak dziwnie w moim sercu brzmią. Miałażby wrócić wiosna nowa? I zbudzić kwiaty co w nim śpią? Miałbym w miłości cud uwierzyć, Jak Łazarz z grobu mego wstać? Młodzieńczy, dawny kształt odświeżyć, Z rąk twoich nowe życie brać? Ja ciebie kocham? Czyż być może? Czyż mnie nie zwodzi złudzeń moc? Ach nie! bo jasną widzę zorzę I pierzchającą widzę noc! I wszystko we mnie inne, świeże, Zwątpienia w sercu stopniał lód, I znowu pragnę – kocham – wierzę – Wierzę w miłości wieczny cud! Ja ciebie kocham! Świat się zmienia, Zakwita szczęściem od tych słów, I tak jak w pierwszych dniach stworzenia Przybiera ślubną szatę znów! A dusza skrzydła znów dostaje, Już jej nie ściga ziemski żal – I w elizejskie leci gaje – I tonie pośród światła fal! |
Opublikuj komentarz